- Konrad?
- Jestem!
- Kinga?
- Tutaj!
- [T.I]?
- Obecna!
- Alicja? - cisza. Twoja koleżanka nie zjawiła się. Może zaspała? Nie. To nie w jej stylu. Musiało się coś stać. Niespodziewanie drzwi gwałtownie się odtworzyły, a w ich progu stanęła Alka.
- Dzień Dobry i przepraszam za spóźnienie!
- Już w pierwszym dniu szkoły się spóźniasz? To nie wróży nic dobrego! - kobieta zachichotała - Dobrze, usiądź obok [T.I] - uśmiechnęła się. Dziewczyna skinęła.
- Hej... - szepnęłaś - Gdzie ty byłaś?!
- Tramwaj mi uciekł i musiałam biec...
- Dziewczyny! Porozmawiacie później! - znów zachichotała. Od razu ją polubiłaś. Po kwadransie mogliście już wrócić do domów. Kiedy wyszłaś z budynku, pod szkolną bramą stało paru chłopaków z drugich klas. Wśród nich stała również dziewczyna, którą znałaś. Uśmiechnęłaś się do niej, a ona odwzajemniła gest. Obok niej stał pewien chłopak, który zapadł ci w pamięć. Miał coś w sobie...
***
*dryń, dryń, dryń*
- [T.I]! Wstawaj! Spóźnisz się do szkoły! Wstawaj! - poczułaś szturchanie.
- Jeszcze chwila... - wymamrotałaś przewracając się na drugi bok.
- Nie, [T.I]! Jest już piętnaście po siódmej! Nie zdążysz!
- Co?! - momentalnie wyskoczyłaś spod kołdry. Rodzicielka zachichotała na twój widok.
- Zrobię ci śniadanie.
- Dziękuję! - podziękowałaś. W pośpiechu wyjęłaś czerwonoczarną koszulę w kratę, która była o kilka rozmiarów za duża i czarne rurki. Pobiegłaś do łazienki i wzięłaś szybki prysznic. Wysuszyłaś włosy i przebrałaś się. Pomalowałaś rzęsy i pokierowałaś się do kuchni. Spakowałaś jedzenie przygotowane przez mamę i ucałowałaś ją na pożegnanie.
- Powodzenia! Kocham Cię!
- Ja ciebie też! - nacisnęłaś na klamkę i wyszłaś z mieszkania. Pokierowałaś się na przestanek autobusowy mając nadzieję, że jeszcze zdążysz na pojazd, który miał za zadanie zawieść cię do budynku, w którym wczoraj zaczęłaś naukę. Gdy dotarłaś do miejsca spojrzałaś na rozkład jazdy. Na szczęście zostały dwie minuty. Odetchnęłaś. Usiadłaś na ławeczce i patrzałaś na przychodni. Wszyscy byli smutni i ponurzy. Dlaczego? Przecież powrót do szkoły czy pracy jest... fajny po wakacjach? Dobra. Nie będę nikogo okłamywać. Nikt nie lubi wracać do szkoły po wakacjach. A może są wyjątki?
Z zamyśleń wyrwał cię autobus, który podjechał centralnie pod twój nos. Wstałaś i wsiadłaś zajmując miejsce obok starszej pani. Nigdy nie lubiłaś siadać obok kogoś obcego. Miałaś nadzieję, że nie zacznie rozmowy z tobą. Myliłaś się.
- Jakie ładne są teraz te dziewczynki! - zachichotała.
- Tak... - odpowiedziałaś. Rozglądnęłaś się po pojeździe patrząc czy przypadkiem ktoś usłyszał słowa wypowiedziane przez kobietę.
- I co? Znowu trzeba iść do budy? - znów zachichotała, ale tym razem usłyszałaś również jak ktoś za wami przyłączył się do śmiechu. Odwróciłaś głowę i zobaczyłaś jakiś chłopaków. Twój wyraz twarzy przypominał teraz coś w stylu "kill me". Oni jednak tylko śmiali się pod nosem - A ty słoneczko do której klasy idziesz?
- Wie pani co? Porozmawiałabym z panią jeszcze chwilkę, ale już muszę wysiadać - wstałaś z siedzenia. Spojrzałaś na chłopaków, a później na staruszkę - Do widzenia - nie usłyszałaś odpowiedzi, bo z pośpiechem wyszłaś z pojazdu. Kierując się w stroną szkoły zauważyłaś chłopców machających w twoją stronę. Uśmiechnęłaś się pod nosem. Kiedy dotarłaś pod budynek, spostrzegłaś, że nikogo nie ma. Wystraszyłaś się. Wolnym krokiem weszłaś po schodach.
- Dzień Dobry! - ktoś uszczypnął cię za biodra. Myślałaś, że umrzesz na zawał.
- Boże! - odwróciłaś się gwałtownie - Niech mnie Pani tak nie straszy! - złapałaś się za serce.
- Czemu tak się skradasz, co? - zachichotała.
- Szukam klasy pod którą mam lekcje. Wie Pani gdzie może ona być?
- A jakiej klasy szukasz?
- Historycznej - uśmiechnęłaś się.
- Wchodzisz na drugie piętro, skręcasz w prawo, idziesz przez cały korytarz prosto, skręcasz w lewo i idziesz do końca korytarza. Ostatnie drzwi - odwzajemniła gest.
- Dziękuję, Pani...
- Lilo - dokończyła - Mów Pani Lila albo Lilka. Do mnie można mówić po imieniu, nie obrażę się - zachichotała.
- Dziękuję jeszcze raz Pani Lilo - zaśmiałaś się po czym pokierowałaś się pod wyznaczoną salę. Usiadłaś pod ścianą mając nadzieję, że zaraz ktoś się zjawi. Wyjęłaś telefon i zaczęłaś słuchać muzyki. Nie zorientowałaś się kiedy nieznajoma ci dziewczyna i chłopak usiedli obok ciebie. Miałaś za głośno włączoną muzykę. Wyszarpałaś słuchawki z uszu i przedstawiłaś się.
- Hej jestem [T.I] - uśmiechnęłaś się.
- Cześć, Piotrek - powiedział chłopak.
- A ty? - spytałaś dziewczyny.
- Kinga - powiedziała nieśmiało. W pewnym momencie z daleka zauważyłaś Alicję. Krzyknęłaś z drugiego końca korytarza:
- Siema, siema, siema!
- Siema! - wasze powitanie było takie... oryginalne. Przybiliście sobie piątki, a Alka usiadła na przeciwko ciebie - Widziałaś tego chłopaka z drugiej klasy?
- Tak! Miał oczy, nos i usta, wiesz? - zachichotałaś.
- No! Skąd wiedziałaś? - zaczęłyście się śmiać - On jest z klasy Karoliny...
- A! Ten blondyn?
- No! On jest mega przystojny... Będzie mój! - zachichotała, a ty z nią ale w głębi serca było ci smutno. Ale... dlaczego? Nagle zadzwonił dzwonek na przerwę. Niezliczona ilość uczniów chodziła po korytarzach. Panował harmider - Idziemy się przejść? - spytała.
- Tak... możemy - wysiliłaś się na uśmiech. Chodziłyście bez celu po całej szkole. Niespodziewanie dziewczyna krzyknęła:
- To on!
- Kto? - spytałaś znacznie ciszej.
- To ten chłopak! - wyostrzyłaś wzrok. Gdy go zobaczyłaś zrobiło ci się przykro. To ten sam chłopak, którego widziałaś wczoraj pod bramą szkolną. Posmutniałaś - Ej, coś się stało?
- Nie, no coś ty - znów wysiliłaś uśmiech. Pokierowałaś się pod klasę, ponieważ zaraz miał nastąpić dzwonek na lekcje. Pod salą znajdowała się już cała twoja nowa klasa. Przywitałaś się z nimi jak z osobami, którymi znałabyś się już kilka lat. W tym momencie zadzwonił wcześniej wspominany dzwonek. Dziewczyny ustawiły się pod ścianą, a chłopacy obok nich. Kiedy zjawił się historyk, odtworzył drzwi i wpuścił was do środka.
- Dzień Dobry klaso. Mam nadzieję, że ten rok szkolny będzie udany - uśmiechnął się i pozwolił wam usiąść. Gwałtownie drzwi od klasy odtworzyły się, a w ich progu stanął blondyn. Zamurowało cię - Luke! Co ty tu robisz?! - wydarł się nauczyciel.
- Chciałbym poznać pierwszaków - zachichotałaś. Chłopak usłyszał twój śmiech i uśmiechnął się do ciebie, a ty momentalnie poczerwieniałaś.
- Dobrze Luke. Poznasz ich ale na przerwie, dobrze? Dziękuję, a teraz proszę opuścić klasę - chłopak spojrzał się na ciebie i uśmiechnął lekko. Alicja siedząca obok szturchnęła cię, a ty zwróciłaś się w jej stronę.
- Widziałaś? Uśmiechnął się do mnie! - podekscytowała się dziewczyna.
- Taaak... Do ciebie - udawałaś entuzjazm. A może rzeczywiście gest Luka był zwrócony do Alki? Mówi się trudno... Westchnęłaś. Lekcja się zaczęła. Historyk tłumaczył zasady oceniania, co będziecie przerabiać w tym roku szkolnym i inne duperele. Podparłaś się dłonią o policzek i zasłoniłaś rozpuszczonymi włosami. Przymknęłaś oczy i przysnęłaś. Momentalnie męski głos wyrwał cię z drzemki.
- Dać poduszkę? - otrząsnęłaś głową i odpowiedziałaś.
- Nie, nie, nie dziękuję...
- Dobrze, a więc proszę uważać na lekcji, księżniczko [T.I] - zaśmiał się pod nosem.
- Dlaczego "księżniczko"? - spytałaś zdziwiona.
- Zawsze na dziewczęta mówię księżniczki, a na chłopców królowie - ponownie się zaśmiał. Klasa spojrzała na ciebie po czym na nauczyciela. Ich miny wyglądały bezcennie. Jak ja bym chciała aby Luke powiedział do mnie księżniczko... Zaraz. Co?! O czym ja w ogóle myślę?! [T.I]! Uspokój się! pomyślałaś. Nagle rozbrzmiał dzwonek na przerwę. Pośpiesznie spakowałaś swoje rzeczy do plecaka po czym wyszłaś z klasy. Następna lekcja - matematyka. Umrzesz. Byłaś tego w stu procentach pewna.
- Hej! [T.I]! Poczekaj! - zza pleców usłyszałaś Alicję - Co się stało?
- Nic... A co miało się stać?
- Tak szybko wyszłaś z klasy... Co się dzieje?
- Nic - zachichotałaś, ale oczywiście udawałaś, bo nie miałaś najmniejszej ochoty akurat teraz rozmawiać z tą dziewczyną - Gdzie klasa matematyczna?
- Nie wiem, chodź, poszukamy - uśmiechnęła się. Chodziłyście korytarzami w poszukiwaniu sali, w której miały odbyć się zajęcia. Dotarłyście tam bez przeszkód. Siadając pod klasą zauważyłaś dziewczynę, którą widziałaś wczoraj - na rozpoczęciu, Karolinę. Oznaczało to, że jej klasa ma obok twojej klasy lekcje. Co za tym idzie Luke też tu będzie. Jak poparzona wstałaś zabierając ze sobą torbę. Szybkim krokiem posunęłaś w stronę łazienek. Spowalniając tępo ominęłaś chłopaka. Na szczęście nic nie powiedział. Nawet się nie spojrzał. Uffff... Odtworzyłaś drzwi i podeszłaś do umywalek. Odkręciłaś kran i nalałaś wody na dłonie po czym wlałaś ciecz do ust. Niespodziewanie zza pleców usłyszałaś damski głos.
- W domu nie masz wody? - w odbiciu lustra zauważyć mogłaś starsze dziewczyny. Najwyraźniej chodziły do trzeciej klasy.
- Mam... Nie mogę nawet się napić? - dziewczęta podeszły bliżej. Było ich trzy.
- Słuchaj... Jak chce ci się pić to lepiej przynoś wodę ze sobą.
- Dobrze, przepraszam... - wymamrotałaś i wyszłaś z pomieszczenia. Wywróciłaś oczami i wróciłaś pod klasę. W pewnym momencie zauważyłaś, że Alicja rozmawia z Lukiem. Myślałaś, że serce ci stanie. W brzuchu poczułaś coś... dziwnego. Byłaś zazdrosna? Kiedy dziewczyna spostrzegła się, że widzisz całą sytuację, przytuliła się do chłopaka. W twoim oku zakręciła się jedna, mała, słona łza.
Sekundę później zabrzmiał dzwonek. Szybko wytarłaś ciecz w związku z tym rozmazując delikatnie tusz do rzęs. Stałaś jako ostatnia dziewczyna pod klasą. Wcześniej poznany kolega podszedł do ciebie.
- Płakałaś?
- Nie, czemu pytasz?
- Rozmazałaś się...
- Cholera - zaklnęłaś.
- Czemu?
- Co "czemu"?
- Lekcja już się chyba zaczęła! - matematyczka zwróciła wam uwagę - A jak chyba wszyscy wiedzą podczas lekcji się nie rozmawia... - wszystkie twarze były zwrócone w wasze strony. Wywróciłaś jedynie oczami. Alicja również zobaczyła, że twój makijaż nie jest idealny. Nie zareagowała. Nauczycielka otworzyła drzwi, a wy weszliście do klasy. Usiadłaś w zupełnie innej ławce niż Alicja. Dziewczyna dosiadła się jednak do ciebie.
- Idź stąd - szepnęłaś.
- Czemu jesteś smutna?
- Idź stąd.
- Powiedz mi czemu jesteś smutna - zdenerwowana wstałaś zabierając swoje rzeczy usiadłaś do innej ławki. Zielonooka westchnęła patrząc na twoje zachowanie. Dobrze wiedziała dla czego byłaś smutna. Po co się pytała? Żeby cię "wesprzeć", że niby wszystko będzie dobrze? Hahaha. "Będzie dobrze", bo przytuliła się z chłopakiem na twoich oczach i prawdopodobnie z nim będzie i jeszcze chce cię pocieszyć, że "będzie dobrze". Dobry żart, nie powiem. Dobry żart.
Siedziałaś za Piotrkiem i Kingą. Wyglądali jak para. Dosłownie. Zawsze chodzi wszędzie razem, ale tłumaczyli, że są tylko przyjaciółmi. Jakie to typowe.
- Co ci jest?
- Odpuść - odpowiedział chłopak przyjaciółce oszczędzając mi nerwów.
Wielki
dekolt odsłaniający połowę piersi. Usta przesłodzono różowe. Róż na
policzkach wyglądał jakby dostała od kogoś z liścia. Podkład za ciemny o
dwa tony. Rzęsy wytuszowane chyba z milion razy. Efektem tego miała po
prostu pajęcze nóżki.
- [T.I]! Wstawaj! Spóźnisz się do szkoły! Wstawaj! - poczułaś szturchanie.
- Jeszcze chwila... - wymamrotałaś przewracając się na drugi bok.
- Nie, [T.I]! Jest już piętnaście po siódmej! Nie zdążysz!
- Co?! - momentalnie wyskoczyłaś spod kołdry. Rodzicielka zachichotała na twój widok.
- Zrobię ci śniadanie.
- Dziękuję! - podziękowałaś. W pośpiechu wyjęłaś czerwonoczarną koszulę w kratę, która była o kilka rozmiarów za duża i czarne rurki. Pobiegłaś do łazienki i wzięłaś szybki prysznic. Wysuszyłaś włosy i przebrałaś się. Pomalowałaś rzęsy i pokierowałaś się do kuchni. Spakowałaś jedzenie przygotowane przez mamę i ucałowałaś ją na pożegnanie.
- Powodzenia! Kocham Cię!
- Ja ciebie też! - nacisnęłaś na klamkę i wyszłaś z mieszkania. Pokierowałaś się na przestanek autobusowy mając nadzieję, że jeszcze zdążysz na pojazd, który miał za zadanie zawieść cię do budynku, w którym wczoraj zaczęłaś naukę. Gdy dotarłaś do miejsca spojrzałaś na rozkład jazdy. Na szczęście zostały dwie minuty. Odetchnęłaś. Usiadłaś na ławeczce i patrzałaś na przychodni. Wszyscy byli smutni i ponurzy. Dlaczego? Przecież powrót do szkoły czy pracy jest... fajny po wakacjach? Dobra. Nie będę nikogo okłamywać. Nikt nie lubi wracać do szkoły po wakacjach. A może są wyjątki?
Z zamyśleń wyrwał cię autobus, który podjechał centralnie pod twój nos. Wstałaś i wsiadłaś zajmując miejsce obok starszej pani. Nigdy nie lubiłaś siadać obok kogoś obcego. Miałaś nadzieję, że nie zacznie rozmowy z tobą. Myliłaś się.
- Jakie ładne są teraz te dziewczynki! - zachichotała.
- Tak... - odpowiedziałaś. Rozglądnęłaś się po pojeździe patrząc czy przypadkiem ktoś usłyszał słowa wypowiedziane przez kobietę.
- I co? Znowu trzeba iść do budy? - znów zachichotała, ale tym razem usłyszałaś również jak ktoś za wami przyłączył się do śmiechu. Odwróciłaś głowę i zobaczyłaś jakiś chłopaków. Twój wyraz twarzy przypominał teraz coś w stylu "kill me". Oni jednak tylko śmiali się pod nosem - A ty słoneczko do której klasy idziesz?
- Wie pani co? Porozmawiałabym z panią jeszcze chwilkę, ale już muszę wysiadać - wstałaś z siedzenia. Spojrzałaś na chłopaków, a później na staruszkę - Do widzenia - nie usłyszałaś odpowiedzi, bo z pośpiechem wyszłaś z pojazdu. Kierując się w stroną szkoły zauważyłaś chłopców machających w twoją stronę. Uśmiechnęłaś się pod nosem. Kiedy dotarłaś pod budynek, spostrzegłaś, że nikogo nie ma. Wystraszyłaś się. Wolnym krokiem weszłaś po schodach.
- Dzień Dobry! - ktoś uszczypnął cię za biodra. Myślałaś, że umrzesz na zawał.
- Boże! - odwróciłaś się gwałtownie - Niech mnie Pani tak nie straszy! - złapałaś się za serce.
- Czemu tak się skradasz, co? - zachichotała.
- Szukam klasy pod którą mam lekcje. Wie Pani gdzie może ona być?
- A jakiej klasy szukasz?
- Historycznej - uśmiechnęłaś się.
- Wchodzisz na drugie piętro, skręcasz w prawo, idziesz przez cały korytarz prosto, skręcasz w lewo i idziesz do końca korytarza. Ostatnie drzwi - odwzajemniła gest.
- Dziękuję, Pani...
- Lilo - dokończyła - Mów Pani Lila albo Lilka. Do mnie można mówić po imieniu, nie obrażę się - zachichotała.
- Dziękuję jeszcze raz Pani Lilo - zaśmiałaś się po czym pokierowałaś się pod wyznaczoną salę. Usiadłaś pod ścianą mając nadzieję, że zaraz ktoś się zjawi. Wyjęłaś telefon i zaczęłaś słuchać muzyki. Nie zorientowałaś się kiedy nieznajoma ci dziewczyna i chłopak usiedli obok ciebie. Miałaś za głośno włączoną muzykę. Wyszarpałaś słuchawki z uszu i przedstawiłaś się.
- Hej jestem [T.I] - uśmiechnęłaś się.
- Cześć, Piotrek - powiedział chłopak.
- A ty? - spytałaś dziewczyny.
- Kinga - powiedziała nieśmiało. W pewnym momencie z daleka zauważyłaś Alicję. Krzyknęłaś z drugiego końca korytarza:
- Siema, siema, siema!
- Siema! - wasze powitanie było takie... oryginalne. Przybiliście sobie piątki, a Alka usiadła na przeciwko ciebie - Widziałaś tego chłopaka z drugiej klasy?
- Tak! Miał oczy, nos i usta, wiesz? - zachichotałaś.- No! Skąd wiedziałaś? - zaczęłyście się śmiać - On jest z klasy Karoliny...
- A! Ten blondyn?
- No! On jest mega przystojny... Będzie mój! - zachichotała, a ty z nią ale w głębi serca było ci smutno. Ale... dlaczego? Nagle zadzwonił dzwonek na przerwę. Niezliczona ilość uczniów chodziła po korytarzach. Panował harmider - Idziemy się przejść? - spytała.
- Tak... możemy - wysiliłaś się na uśmiech. Chodziłyście bez celu po całej szkole. Niespodziewanie dziewczyna krzyknęła:
- To on!
- Kto? - spytałaś znacznie ciszej.
- To ten chłopak! - wyostrzyłaś wzrok. Gdy go zobaczyłaś zrobiło ci się przykro. To ten sam chłopak, którego widziałaś wczoraj pod bramą szkolną. Posmutniałaś - Ej, coś się stało?
- Nie, no coś ty - znów wysiliłaś uśmiech. Pokierowałaś się pod klasę, ponieważ zaraz miał nastąpić dzwonek na lekcje. Pod salą znajdowała się już cała twoja nowa klasa. Przywitałaś się z nimi jak z osobami, którymi znałabyś się już kilka lat. W tym momencie zadzwonił wcześniej wspominany dzwonek. Dziewczyny ustawiły się pod ścianą, a chłopacy obok nich. Kiedy zjawił się historyk, odtworzył drzwi i wpuścił was do środka.
- Dzień Dobry klaso. Mam nadzieję, że ten rok szkolny będzie udany - uśmiechnął się i pozwolił wam usiąść. Gwałtownie drzwi od klasy odtworzyły się, a w ich progu stanął blondyn. Zamurowało cię - Luke! Co ty tu robisz?! - wydarł się nauczyciel.
- Chciałbym poznać pierwszaków - zachichotałaś. Chłopak usłyszał twój śmiech i uśmiechnął się do ciebie, a ty momentalnie poczerwieniałaś.
- Dobrze Luke. Poznasz ich ale na przerwie, dobrze? Dziękuję, a teraz proszę opuścić klasę - chłopak spojrzał się na ciebie i uśmiechnął lekko. Alicja siedząca obok szturchnęła cię, a ty zwróciłaś się w jej stronę.
- Widziałaś? Uśmiechnął się do mnie! - podekscytowała się dziewczyna.
- Taaak... Do ciebie - udawałaś entuzjazm. A może rzeczywiście gest Luka był zwrócony do Alki? Mówi się trudno... Westchnęłaś. Lekcja się zaczęła. Historyk tłumaczył zasady oceniania, co będziecie przerabiać w tym roku szkolnym i inne duperele. Podparłaś się dłonią o policzek i zasłoniłaś rozpuszczonymi włosami. Przymknęłaś oczy i przysnęłaś. Momentalnie męski głos wyrwał cię z drzemki.
- Dać poduszkę? - otrząsnęłaś głową i odpowiedziałaś.
- Nie, nie, nie dziękuję...
- Dobrze, a więc proszę uważać na lekcji, księżniczko [T.I] - zaśmiał się pod nosem.
- Dlaczego "księżniczko"? - spytałaś zdziwiona.
- Zawsze na dziewczęta mówię księżniczki, a na chłopców królowie - ponownie się zaśmiał. Klasa spojrzała na ciebie po czym na nauczyciela. Ich miny wyglądały bezcennie. Jak ja bym chciała aby Luke powiedział do mnie księżniczko... Zaraz. Co?! O czym ja w ogóle myślę?! [T.I]! Uspokój się! pomyślałaś. Nagle rozbrzmiał dzwonek na przerwę. Pośpiesznie spakowałaś swoje rzeczy do plecaka po czym wyszłaś z klasy. Następna lekcja - matematyka. Umrzesz. Byłaś tego w stu procentach pewna.
- Hej! [T.I]! Poczekaj! - zza pleców usłyszałaś Alicję - Co się stało?
- Nic... A co miało się stać?
- Tak szybko wyszłaś z klasy... Co się dzieje?
- Nic - zachichotałaś, ale oczywiście udawałaś, bo nie miałaś najmniejszej ochoty akurat teraz rozmawiać z tą dziewczyną - Gdzie klasa matematyczna?
- Nie wiem, chodź, poszukamy - uśmiechnęła się. Chodziłyście korytarzami w poszukiwaniu sali, w której miały odbyć się zajęcia. Dotarłyście tam bez przeszkód. Siadając pod klasą zauważyłaś dziewczynę, którą widziałaś wczoraj - na rozpoczęciu, Karolinę. Oznaczało to, że jej klasa ma obok twojej klasy lekcje. Co za tym idzie Luke też tu będzie. Jak poparzona wstałaś zabierając ze sobą torbę. Szybkim krokiem posunęłaś w stronę łazienek. Spowalniając tępo ominęłaś chłopaka. Na szczęście nic nie powiedział. Nawet się nie spojrzał. Uffff... Odtworzyłaś drzwi i podeszłaś do umywalek. Odkręciłaś kran i nalałaś wody na dłonie po czym wlałaś ciecz do ust. Niespodziewanie zza pleców usłyszałaś damski głos.
- W domu nie masz wody? - w odbiciu lustra zauważyć mogłaś starsze dziewczyny. Najwyraźniej chodziły do trzeciej klasy.
- Mam... Nie mogę nawet się napić? - dziewczęta podeszły bliżej. Było ich trzy.
- Słuchaj... Jak chce ci się pić to lepiej przynoś wodę ze sobą.
- Dobrze, przepraszam... - wymamrotałaś i wyszłaś z pomieszczenia. Wywróciłaś oczami i wróciłaś pod klasę. W pewnym momencie zauważyłaś, że Alicja rozmawia z Lukiem. Myślałaś, że serce ci stanie. W brzuchu poczułaś coś... dziwnego. Byłaś zazdrosna? Kiedy dziewczyna spostrzegła się, że widzisz całą sytuację, przytuliła się do chłopaka. W twoim oku zakręciła się jedna, mała, słona łza.
Sekundę później zabrzmiał dzwonek. Szybko wytarłaś ciecz w związku z tym rozmazując delikatnie tusz do rzęs. Stałaś jako ostatnia dziewczyna pod klasą. Wcześniej poznany kolega podszedł do ciebie.
- Płakałaś?
- Nie, czemu pytasz?
- Rozmazałaś się...
- Cholera - zaklnęłaś.
- Czemu?
- Co "czemu"?
- Lekcja już się chyba zaczęła! - matematyczka zwróciła wam uwagę - A jak chyba wszyscy wiedzą podczas lekcji się nie rozmawia... - wszystkie twarze były zwrócone w wasze strony. Wywróciłaś jedynie oczami. Alicja również zobaczyła, że twój makijaż nie jest idealny. Nie zareagowała. Nauczycielka otworzyła drzwi, a wy weszliście do klasy. Usiadłaś w zupełnie innej ławce niż Alicja. Dziewczyna dosiadła się jednak do ciebie.
- Idź stąd - szepnęłaś.
- Czemu jesteś smutna?
- Idź stąd.
- Powiedz mi czemu jesteś smutna - zdenerwowana wstałaś zabierając swoje rzeczy usiadłaś do innej ławki. Zielonooka westchnęła patrząc na twoje zachowanie. Dobrze wiedziała dla czego byłaś smutna. Po co się pytała? Żeby cię "wesprzeć", że niby wszystko będzie dobrze? Hahaha. "Będzie dobrze", bo przytuliła się z chłopakiem na twoich oczach i prawdopodobnie z nim będzie i jeszcze chce cię pocieszyć, że "będzie dobrze". Dobry żart, nie powiem. Dobry żart.
Siedziałaś za Piotrkiem i Kingą. Wyglądali jak para. Dosłownie. Zawsze chodzi wszędzie razem, ale tłumaczyli, że są tylko przyjaciółmi. Jakie to typowe.
- Co ci jest?
- Odpuść - odpowiedział chłopak przyjaciółce oszczędzając mi nerwów.
***
- Dobrze dzieci...
- Proszę Panią! Nie dzieci, tylko młodzież! - wyrwał się jeden z uczniów. Jak on miał na imię? Konrad?
-
Dobrze, młodzieży! - podkreśliła ostatnie słowo - Na dzień dzisiejszy
to wszystko, więc mam nadzieję, że pierwszy dzień w szkole był udany -
uśmiechnęła się do ciebie widząc, że to twój nie najlepszy dzień.
Wywróciłaś oczami, a twój wzrok zatrzymał się na Alce. Łzy same cisnęły
się do oczu na jej widok. Wyglądała jak taka typowa... szkolna dziwka.
Wielki
dekolt odsłaniający połowę piersi. Usta przesłodzono różowe. Róż na
policzkach wyglądał jakby dostała od kogoś z liścia. Podkład za ciemny o
dwa tony. Rzęsy wytuszowane chyba z milion razy. Efektem tego miała po
prostu pajęcze nóżki.
- Proszę Pani? Wypuści nas Pani szybciej?
- A z jakiej to racji?
- Oj no, bo to pierwszy dzień i w ogóle... proooosimy!
- Dobrze, ale powoli idźcie.
-
Dobrze! Dziękujemy! - wszyscy wybieli jak stado z zagrody. Jako jedyna
spokojnie wyszłaś z pomieszczenia. Zależało ci na jednym - jak
najszybciej skończyć tą szkołę.
Opuściłaś budynek. Wyszłaś przez bramę i pokierowałaś się na przestanek. Siedzieli już na nim trzecioklasiści.
- Kici, kici kotku!
- Przestańcie, nie mam dobrego dnia... - westchnęłaś i usiadłaś obok jeden z nich.
- Co jest? - spytała wypuszczając dym z ust po papierosie.
- Chłopak.
- Aaaaa... No to grubsza sprawa. Chcesz się zaciągnąć? Pomaga.
- Nie dzięki. Nie palę. Za ile autobus?
- Za dziesięć minut. A co to za chłopak?
- Nie ważne...
- A ze szkoły chociaż?
- Tsaa...
-
No to grubo - nigdy nie rozmawiałaś z tą dziewczyną, a zachowywałyście
się jakbyście znały się od lat. Po czasie autobus przyjechał, a ty do
niego weszłaś. Jadąc do domu myślałaś o Luku. Zdecydowanie myślałaś za
dużo. Zdecydowanie za dużo. Kiedy przyszła pora na wysiadkę, wstałaś z
miejsca. Trzymając się poręczy stałaś przed drzwiami, a kiedy te się
rozsunęły wyszłaś z pojazdu. Posunęłaś w stronę domu. Minęłaś małe
dzieci bawiące się na hulajnodze i starszą babcię z zakupami. Kiedy
znajdowałaś się już na klatce, zadzwoniłaś domofonem. Usłyszałaś głos
swojej mamy. Oznajmiłaś, że to ty po czym wpuściła się do środka.
Otworzyłaś drzwi od mieszkania i przywitałaś się z rodzicielką.
- Hej, co na obiad?
- Spaghetti - uśmiechnęła się rodzicielka - Jak w szkole?
- Powiedzmy - westchnęłaś.
- Jeśli chcesz porozmawiać to powiedz. Spróbuję ci jakoś pomóc...
- Nie mamuś, nie trzeba. Pójdę się spakować na jutro - pokierowałaś się do pokoju. Znajdował się w nim twój starszy brat. Siedział przed komputerem i grał w LoL'a. Czy on nie ma bardziej interesujących rzeczy do roboty?
- Hej stary... - westchnęłaś.
- Hej młoda. Co tam?
- Nudy, a tam?
- Okey - interesująca rozmowa czyż nie? - Micheal! Rusz się! Co ty robisz?! Na topa idź! - Michael to kolega twojego brata. Ma jakiś tam kanał na youtube i coś tam tworzy. Jakieś vlogi i gameplay'e. Z nudów czasami oglądasz jego twórczość.
- Musisz się tak drzeć? - spytałaś mając dość krzyków rodzeństwa.
- Tak, muszę! - wywróciłaś oczami. Jak zwykle zrobi wszystko by cię wyprowadzić z równowagi. Usiadłaś na łóżku i otworzyłaś plecak. Wyjęłaś książki i spakowałaś się na jutrzejszy dzień. Gdy wykonałaś już tą czynność, włączyłaś laptopa. Sprawdziłaś portale społecznościowe, między innymi facebook. Nowe powiadomienie. Ktoś chciał dołączyć do twoich znajomych, tylko kto? Przesunęłaś kursorem na ikonkę dwóch postaci i kliknęłaś. Twoim oczom ukazał się komunikat iż Luke Robert Hemmings chce dołączyć do grona twoich znajomych. Nie wiedziałaś czy zaakceptować zaproszenie. Wahałaś się. Postanowiłaś, że nie odpowiesz: ani nie zaakceptujesz, ani usuniesz. Gdy spojrzałaś na pasek znajomych online, pierwsza w oczy rzuciła ci się Alicja. Jej profilowe było okropne. Sam plastik było widać nawet w malutkim okienku. To co się wydarzyło sekundę później było ostatnią rzeczą jaką chciałaś, żeby się wydarzyła. Alka do ciebie napisała.
Nie miałaś najmniejszej ochoty, żeby jej odpisać, ale jak już to zrobiłaś, usłyszałaś głos mamy.
- Dzieciaki na obiad!
- Już idę! - odpowiedziałaś. Wylogowałaś się i wyłączyłaś komputer. Wyszłaś z pokoju kierując się do kuchni. Usiadłaś przy stole, a rodzicielka podała ci miskę z jedzeniem - Mmmmm... Pycha! - zaśmiałaś się.
- Smacznego! - powiedziała.
- Smacznego - uśmiechnęłaś się.
- Daniel! Obiad!
- Jak skończę!
- Co on tam robi? - zapytała się.
- Gra z Michaelem...
- Za moich czasów to...
- Tak, tak, grało się w warcaby... - przerwałaś jej - Już mówiłaś nam to dwieście razy mamo - zachichotałaś.
- Hej! [T.I]! Stój! Musimy porozmawiać! - przesłodzony głos Alicji wyrwał cię z zamyśleń. Odwróciłaś się na pięcie. Twój wyraz twarzy nie wyglądał na bardzo zainteresowanego.
- Słucham... - wymamrotałaś.
- Przemyślałam całą sytuację i chciałam cię przeprosić. Wiem, że to przez Luka jesteś na mnie zła... Nie wiem co we mnie wstąpiło. Naprawdę cię przepraszam. Przypomniałam sobie jak dobrze dogadywałyśmy się w poprzedniej szkole...
- W ogóle ze sobą nie rozmawiałyśmy - przerwałaś jej.
- Oj, racja. Ale wiesz o co mi chodzi.
- Nie, nie wiem - ponownie jej przerwałaś.
- Po prostu nie chcę się z tobą kłócić już na samym początku. Jesteś jedyną "normalną" dziewczyną w mojej klasie.
- "Twojej" klasie? I widzisz? Wszystko przepisujesz na "swoje"!
- Boże [T.I], przepraszam! Nie wiem co się ze mną dzieje! Przepraszam... - w ostatnim słowie głos się jej załamał. Łezka w oku zakręciła.
- Pomyślę... - szepnęłaś i pokierowałaś się w przeciwną stronę.
- Nad czym?! - zdołałaś usłyszeć słowa dziewczyny. Odwróciłaś się i odpowiedziałaś jej.
- Nad tobą - zmierzałaś do klasy biologicznej. Musiałaś załatwić pewną sprawę odnoście podręczników. Pokierowałaś się na drugie piętro. Zapukałaś do drzwi po czym nacisnęłaś za klamkę. Drewniana konstrukcja otworzyła się dzięki czemu mogłaś zauważyć, że w pomieszczeniu znajdowała się nauczycielka i... Luke?
- Dzień Dobry...
- O! Dzień Dobry [T.I]! Czekałam na ciebie! Słuchaj, wczoraj ustalaliśmy, że ty i Alicja robicie prezentacje odnośnie owad...
- Słucham?! - przerwałaś jej - O niczym nie wiem!
- Alicja miała ci przekazać.
- Nie przekazała - zapomniałaś kompletnie, że w klasie również jest Luke - Aham... Czyli już wiem dlaczego chciała się ze mną pogodzić. Ja odwalę całą robotę za nią, a ona dostanie ocenę. Dobra, już wszystko wiem - powiedziałaś to o wiele spokojniej. Spojrzałaś na blondyna, który siedział w pierwszej ławce tuż przed biurkiem. Łza zakręciła cię się w oku. Chłopak zauważywszy to otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale przerwałaś mu - Niech znajdzie pani inną osobę do tej prezentacji... Na przykład takiego Luka. Na pewno będzie chętny - zwróciłaś się do kobiety po czym opuściłaś pomieszczenie.
- [T.I]!
- Boże Święty! Czy wy w końcu dacie mi święty spokój?!
- Mam ci coś bardzo ważnego do powiedzenia...
- Słucham - powiedziałaś bez uczuć.
- Ja...
- Ty...? - w tej chwili zabrzmiał dzwonek na lekcje - Do zobaczenia... - wycedziłaś i odeszłaś.
Kiedy doszłaś pod klasę, złapałaś Alicję za włosy i przywarłaś ją do ściany. Wszystkie oczy były zwrócone w waszą stronę.
- Czego chcesz?! - w jej tęczówkach można było zobaczyć strach.
- Chciałaś się ze mną pogodzić bym projekt za ciebie odwaliła, co?!
- Co?! Jaki projekt?!
- Prezentacje!!!
- O niczym nie wiem!
- Nie? A to ciekawe... Rozmawiałam z tą od biologii i powiedziała mi, że ty miałaś mi powiedzieć, że robimy razem prezentacje, więc nie okłamuj mnie!
- Ale ja na serio o niczym nie wiem!
- Dobrze - puściłaś ją - to wytłumaczysz się przy niej... - kątem oka zauważyłaś, że idzie nauczycielka. Ustawiłaś się spokojnie do rzędu i splotłaś ręce na wysokości klatki piersiowej. Bacznie obserwowałaś Alicję. Miałaś ochotę ją rozszarpać na strzępy. Wredna pinda.
- Hej, co na obiad?
- Spaghetti - uśmiechnęła się rodzicielka - Jak w szkole?
- Powiedzmy - westchnęłaś.
- Jeśli chcesz porozmawiać to powiedz. Spróbuję ci jakoś pomóc...
- Nie mamuś, nie trzeba. Pójdę się spakować na jutro - pokierowałaś się do pokoju. Znajdował się w nim twój starszy brat. Siedział przed komputerem i grał w LoL'a. Czy on nie ma bardziej interesujących rzeczy do roboty?
- Hej stary... - westchnęłaś.
- Hej młoda. Co tam?
- Nudy, a tam?
- Okey - interesująca rozmowa czyż nie? - Micheal! Rusz się! Co ty robisz?! Na topa idź! - Michael to kolega twojego brata. Ma jakiś tam kanał na youtube i coś tam tworzy. Jakieś vlogi i gameplay'e. Z nudów czasami oglądasz jego twórczość.
- Musisz się tak drzeć? - spytałaś mając dość krzyków rodzeństwa.
- Tak, muszę! - wywróciłaś oczami. Jak zwykle zrobi wszystko by cię wyprowadzić z równowagi. Usiadłaś na łóżku i otworzyłaś plecak. Wyjęłaś książki i spakowałaś się na jutrzejszy dzień. Gdy wykonałaś już tą czynność, włączyłaś laptopa. Sprawdziłaś portale społecznościowe, między innymi facebook. Nowe powiadomienie. Ktoś chciał dołączyć do twoich znajomych, tylko kto? Przesunęłaś kursorem na ikonkę dwóch postaci i kliknęłaś. Twoim oczom ukazał się komunikat iż Luke Robert Hemmings chce dołączyć do grona twoich znajomych. Nie wiedziałaś czy zaakceptować zaproszenie. Wahałaś się. Postanowiłaś, że nie odpowiesz: ani nie zaakceptujesz, ani usuniesz. Gdy spojrzałaś na pasek znajomych online, pierwsza w oczy rzuciła ci się Alicja. Jej profilowe było okropne. Sam plastik było widać nawet w malutkim okienku. To co się wydarzyło sekundę później było ostatnią rzeczą jaką chciałaś, żeby się wydarzyła. Alka do ciebie napisała.
Nie miałaś najmniejszej ochoty, żeby jej odpisać, ale jak już to zrobiłaś, usłyszałaś głos mamy.- Dzieciaki na obiad!
- Już idę! - odpowiedziałaś. Wylogowałaś się i wyłączyłaś komputer. Wyszłaś z pokoju kierując się do kuchni. Usiadłaś przy stole, a rodzicielka podała ci miskę z jedzeniem - Mmmmm... Pycha! - zaśmiałaś się.
- Smacznego! - powiedziała.
- Smacznego - uśmiechnęłaś się.
- Daniel! Obiad!
- Jak skończę!
- Co on tam robi? - zapytała się.
- Gra z Michaelem...
- Za moich czasów to...
- Tak, tak, grało się w warcaby... - przerwałaś jej - Już mówiłaś nam to dwieście razy mamo - zachichotałaś.
***
- Hej! [T.I]! Stój! Musimy porozmawiać! - przesłodzony głos Alicji wyrwał cię z zamyśleń. Odwróciłaś się na pięcie. Twój wyraz twarzy nie wyglądał na bardzo zainteresowanego.
- Słucham... - wymamrotałaś.
- Przemyślałam całą sytuację i chciałam cię przeprosić. Wiem, że to przez Luka jesteś na mnie zła... Nie wiem co we mnie wstąpiło. Naprawdę cię przepraszam. Przypomniałam sobie jak dobrze dogadywałyśmy się w poprzedniej szkole...
- W ogóle ze sobą nie rozmawiałyśmy - przerwałaś jej.
- Oj, racja. Ale wiesz o co mi chodzi.
- Nie, nie wiem - ponownie jej przerwałaś.
- Po prostu nie chcę się z tobą kłócić już na samym początku. Jesteś jedyną "normalną" dziewczyną w mojej klasie.
- "Twojej" klasie? I widzisz? Wszystko przepisujesz na "swoje"!
- Boże [T.I], przepraszam! Nie wiem co się ze mną dzieje! Przepraszam... - w ostatnim słowie głos się jej załamał. Łezka w oku zakręciła.
- Pomyślę... - szepnęłaś i pokierowałaś się w przeciwną stronę.
- Nad czym?! - zdołałaś usłyszeć słowa dziewczyny. Odwróciłaś się i odpowiedziałaś jej.
- Nad tobą - zmierzałaś do klasy biologicznej. Musiałaś załatwić pewną sprawę odnoście podręczników. Pokierowałaś się na drugie piętro. Zapukałaś do drzwi po czym nacisnęłaś za klamkę. Drewniana konstrukcja otworzyła się dzięki czemu mogłaś zauważyć, że w pomieszczeniu znajdowała się nauczycielka i... Luke?
- Dzień Dobry...
- O! Dzień Dobry [T.I]! Czekałam na ciebie! Słuchaj, wczoraj ustalaliśmy, że ty i Alicja robicie prezentacje odnośnie owad...
- Słucham?! - przerwałaś jej - O niczym nie wiem!
- Alicja miała ci przekazać.
- Nie przekazała - zapomniałaś kompletnie, że w klasie również jest Luke - Aham... Czyli już wiem dlaczego chciała się ze mną pogodzić. Ja odwalę całą robotę za nią, a ona dostanie ocenę. Dobra, już wszystko wiem - powiedziałaś to o wiele spokojniej. Spojrzałaś na blondyna, który siedział w pierwszej ławce tuż przed biurkiem. Łza zakręciła cię się w oku. Chłopak zauważywszy to otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale przerwałaś mu - Niech znajdzie pani inną osobę do tej prezentacji... Na przykład takiego Luka. Na pewno będzie chętny - zwróciłaś się do kobiety po czym opuściłaś pomieszczenie.
- [T.I]!
- Boże Święty! Czy wy w końcu dacie mi święty spokój?!
- Mam ci coś bardzo ważnego do powiedzenia...
- Słucham - powiedziałaś bez uczuć.
- Ja...
- Ty...? - w tej chwili zabrzmiał dzwonek na lekcje - Do zobaczenia... - wycedziłaś i odeszłaś.
Kiedy doszłaś pod klasę, złapałaś Alicję za włosy i przywarłaś ją do ściany. Wszystkie oczy były zwrócone w waszą stronę.
- Czego chcesz?! - w jej tęczówkach można było zobaczyć strach.
- Chciałaś się ze mną pogodzić bym projekt za ciebie odwaliła, co?!
- Co?! Jaki projekt?!
- Prezentacje!!!
- O niczym nie wiem!
- Nie? A to ciekawe... Rozmawiałam z tą od biologii i powiedziała mi, że ty miałaś mi powiedzieć, że robimy razem prezentacje, więc nie okłamuj mnie!
- Ale ja na serio o niczym nie wiem!
- Dobrze - puściłaś ją - to wytłumaczysz się przy niej... - kątem oka zauważyłaś, że idzie nauczycielka. Ustawiłaś się spokojnie do rzędu i splotłaś ręce na wysokości klatki piersiowej. Bacznie obserwowałaś Alicję. Miałaś ochotę ją rozszarpać na strzępy. Wredna pinda.
***
- Dzień Dobry ponownie.
- Dzień Dobry...
- Nie przeszkadzamy?
- Nie, nie. A w jakiej sprawie jesteście?
- Chciałybyśmy wyjaśnić sprawę z prezentacją.
- A więc słucham - usiadłaś w pierwszej ławce naprzeciwko biurka, a Alicja za tobą - Może lepiej żebyście usiadły obok siebie?
- Nie. Tak jest dobrze.
-
W porządku, a więc co jest nie jasne? - odwróciłaś głowę w stronę Alki.
Spojrzała się jedynie na ciebie i spiorunowała wzrokiem.
-
[T.I] chce mi wmówić, że wiedziałam o tym projekcie i, że robię go z
nią. I, że chciałam się z nią pogodzić po to by zrobiła go za mnie, a to
nie prawda!
- Ale przecież mówiłam ci, żebyś jej o tym powiedziała...
- No tak... Przepraszam...
-
Aha. Czyli już rozumiem. Chciałaś się ze mną pogodzić. Zrobiłabym ten
projekt. I znowu miałabyś do mnie jakieś sapy? Okey, dzięki -
zbulwersowana całą sytuacją wstałaś z miejsca i wyszłaś z pomieszczenia.
- [T.I]! - Luke. Znowu Luke.
- Słucham?
- Możemy się dziś spotkać?
- Ni... Ni... Nie wiem... Okey? Mam jeszcze parę spraw do załatwienia... - wymusiłaś się na uśmiech i odeszłaś.
- Okey... - szepnął.








































